czwartek, 8 maja 2014

25. Ej kup se klej.

              -Na dzisiaj to wszystko-odedzwał się reżyser.
-W końcu-wśród tłumu ludzi pojawiły się szmery.
Nie zaprzeczalne było, że cały dzień na planie był męczący. Zdążyli nagrać kilka odcinków, a reżyser był całkiem zadowolony z ich pracy, Oczywiście, nie od razu było idealnie. Ktoś naprzykład pomylił kroki, albo zapomniał tekstu. Ale spokojnie można było powiedzieć, że wyszło dobrze.
             Cande wyszła z garderoby, czy jej się podobało? Tak, podobało jej się. Nawet bardzo.
Kochała muzykę, aktorstwo, taniec. Na planie czuła, że żyje.
Jej melanchonilny spokój i rozmyślanie przerwał Facundo.
-Byłaś świetna-stwierdził i pocałował ją w policzek. Uśmiechneła się lekko.
-Dzięki-odparła cicho
-Ej co jest?
-Ej kup se klej-odpowiedziała by odwrócić od siebie uwagę.
-Ty tu mnie nie zbywaj takimi tekstami-powiedział, zdążyli wyjść już z sali.
-Wcale Cię nie zbywam-mówiła nie patrząc na niego.
-Cande przecież Cię znam. Powiedz mi o co chodzi!-spojrzała na niego. Może powinna mu powiedzieć, że słyszała ich rozmowę? Sama nie wiedziała dlaczego ta rozmowa ją tak zabolała.
Przecież powiedział, że ją kocha i, że nie jest dziewczyną na jedną noc.
-Chodzi o to, że sły...-podbiegł do nich Cody
-I jak tam się mają gwiazdy telewizji?-zapytał z entuzjazmem.
-Dobrze-powiedziała cicho Cande i skierowała się do wyjścia.
-Masz świetne wyczucie czasu-stwierdził Gambande i udał się za dziewczyną.
Cody wzruszył ramionami. Nie rozumiał o co chodzi. Wszedł do pojazdu
          Jechali w ciszy Cande nie odzywała się, była wykończona W pewnym momencie zmrożył ją sen. Oparła się o ramię chłopaka, a on ją objął. Poczuła się bezpieczna, wtuliła się w nigo mocniej. A on delikatnie się uśmiechnął. Gdy była już bliska zaśnięciu przez okno, na chodniku ujrzała Jego. On również ją zobaczył, patrzył na nią tym wzrokiem. Zadrżała, była bardzo wystraszona. Serce zaczęło jej walić jak młotem. Cała się trząsła.
-Cande, Cande co Ci jest?-zapytał przestraszony.
Nie potrafiła wydusić z sibie słowa, miała przed oczami Jego. Jego oczy wpatrzone w  Nią.
Wszystko wróciło jak bumerang. Cody również zauważył, że coś jest nie tak. Zahamował i wysiadł z samochodu, otworzył drzwi od strony dziewczyny.
-Candelaria co Ci jest?-zapytał ze strachem
Nadal się trząsła. Chłopaki wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia. Byli przerażeni.
                Nie mogła zasnąć. Cały czas miała go przed oczyma. Trząsła się na jego wspomnienie.
-Opanuj się-wyszeptała sama do siebie-Spokojnie
Westchneła i wyszła z łóżka. Poszła do kuchni. Nalała sobie wody i wyciągneła tabletki uspokajające. Gdy się obróciła ujrzała Facunda
-Przestraszyłeś mnie-powiedziała łykając leki
Usiadł na blat kuchni.
-Powiesz mi co dzisiaj Ci się stało?-zapytał
Zmieszała się, nie chciała znowu cierpieć.
-Martwię się o Ciebie. Nie rozumiesz?
-Rozumiem, ale na prawdę chce dzisiaj iść spać-powiedziała błagalnie
-No dobrze-przytulił ją
-Może prześpisz się dzisiaj u mnie co?-zapytał z troską. Chciał mnieć dzisiaj ją na ok.
-Dobrze-zgodziła się. Nie chciała okazywać mu jaka jest słaba. Ale potrzebowała go. Wiedziała, że ta noc nie będzie należeć do najlepszych.
Weszli do jego pokoju. Czuła się dziwnie, sama nie wiedziała dlaczego. Usiadła na jego łóżku.
Zdjął koszulkę.  I obrócił się do niej.
-Możemy iść spać?-zapytał
-Możemy-odpowiedziała
Podniósł kołdrę,a dziewczyna wślizgneła się pod nią. Położył się obok. Obróciła się w jego stronę.
On zrobił to samo. Odgarnął kosmyk jej włosów za ucho.
Ona przymkneła oczy.
          Podszedł do niej. I przywarł do jej ust. Z jej oczu pociekły łzy. Jego koledzy krzyczeli by to zrobił. Jack do niej podszedł.
-Na prawdę myślałaś, że mógłbym pokochać kogoś takiego jak Ty?-splunął na nią
Nie wytrzymała zaczęła krzyczeć i wiercić się.
-Cande, Cande obudź się-dotarł do niej czjś głos. Otworzyła oczy ujrzała przestraszoną twarz Facunda.
-Co się stało?-zapytał
Nic nie powiedziała tylko mocno się do Niego przytuliła.







O boże znowu takie beznadziejne coś.
Do tego takie krótkie masakra!
Przepraszam. Ale dziś nie będę marudzić.
Jutro premiera filmu "Violetta koncert" ktoś z Was się wybiera?
Ja zabieram moją siostrę, chyba nie będzie tak źle co?
I co by tu jeszcze a jeszcze raz Was przepraszam jak Wy ze mną w ogóle wytrzymujecie?

7 komentarzy:

  1. Rozdział był po prostu.....WOW. Cudo. Biedna Cande. Ja bez Ciebie i twoich postów NIE MOGĘ wytrzymać!!!!! Ja nie mogę iść. Mam karę....znowu.....Czekam z niecierpliwością na next ;*(Jestem pierwsza!!!! ;))) )

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz zawsze marudzisz że jest źle!!!! A jest dobrze!!! Ja tam jadę do kina ale 13 do heliosa (tani wtorek xDD)
    No rozdział był genialny, a Ty jak zawsze musiałaś coś dodać, że jest beznadziejnie... Ale nie jest!!! Dobra dobra tylko żeby nie porwali Cande on i tamta załoga piracka bo kto wie co możesz wymyślić :*
    Ja tam wytrzymuję bo dla mnie jesteś najlepszą dziewczyną, co pisze bloga :D
    Besos!
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super, nie mogę wytrzymać bez twojego opowiadania !!!!!!! Pisz częściej rozdziały :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie jest źle, jest świetne. Tak wybieram się na Violkę, ale nie teraz, tylko później, bo u nas jeszcze nie grają :)
    Czekam na next, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest świetnie <3 Jak zawsze!
    Ja już byłam 9. i polecam :D
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do L.B.A na moim blogu :):
    dame-tu-amoor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń