-Otwórz oczy kocie.-głośno wciągneła powietrze i otworzyła oczy.
Ukazał się jej oczom, nic się nie zmienił.
-Czego chcesz?-zmusiła się do odedzwania do tego typu.
-Jak to czego? Ciebie.-zbliżył się do Niej, a ona odsuneła się i oparła o ścianę.
Bała się, cholernie się bała, ale nie chciała mu tego pokazać. Zamierzała z tym skończyć raz na zawsze
-Nie dotykaj mnie.-popchneła go tak mocno, że uderzył w ścianę.
Skierowała się do wyjścia.
-Chłopaki!-zawołał Dan, a do łazienki wszedło dwóch tęgich mężczyzn, którzy złapali dziewczyne za ramiona i przytrzymali przy ścianie. Zamkneła oczy.
Dan podszedł do dziewczyny i pocałował ją delikatnie w policzek. Drgneła, wszystko wróciło. Poczuła jak do Jej oczu napłyneły łzy. Postanowiła się opanować. Zacisneła mocno zęby, wyrwała rękę z uścisku i z całej siły uderzyła Dana w twarz. Chłopak
pod wpływem uderzenia upadł na ziemię a z jego nosa pociekła krew, którą oterł rękawem bluzy.
-Zmieniłaś się. Lubię takie ostre laski.-podniósł się z ziemi i znowu do Niej podszedł.
Złapał ją za podbródek, a ta wyrwała się z Niego.
-Zabieramy ją.-stwierdził.-Zobaczcie tylko czy Jej przyjeciele gdzieś tam nie są.
Dan wyciągnął z torby taśmę klejącą i odkleił kawałek, który nakleił na ustach Rudej.
Ona wiedziała, że zaczyna się dla Niej kolejny koszmar. Nie przypuszczała jednak, że z tego może się już nie podnieść.
Jeden z mężczyzn puścił Candelarię i wyszedł sprawdzić czy nikt nie stoi na drodzę.
Na drodze nikogo nie napotkał.
-Czysto-powiedział.
Zabrali dziewczynę i wyszli tylnym wejściem.
Po czym wsadzili wyrywającą się Candelarię do czarnego samochodu i odjechali z piskiem opon.
-No to Candelario czeka nas niezła przygoda.
-Co ona tyle tam robi-zapytał Cody.
-Nie mam pojęcia.
Zobaczyli jak jakiś czrny samochód odjeżdża z parkingu.
Cody otworzył szeroko oczy znał ten samochód widział go w urodziny jego siostry.
-Facundo, idź sprawdzić czy Cande jest w łazience. To samochód Dana.
Chłopak szybko pobiegł w stronę łazienki, jakby to im szybciej tam dobiegnie miało zmienić bieg wydarzeń.
-Myślisz, że...-Lodovica się zawachała.
-Tak, właśnie tak myślę.
Facundo wbiegł do łazienki.
-Candelaria!-głucha cisza. -Cande!
Zaczął otwierać wszystkie drzwi po kolei niestety nikogo tam nie było.
Stacja benzynowa o tak późnej godzinie była pusta.
Na podłodze zobaczył krew, nie wytrzymał. Do jego oczu napłyneły łzy.
Usiadł w kącie i zacząk głośno płakać. Nie wstydził się łez. Teraz go to nawet nie obeszło. Obwiniał się za to, że Jego dziewczyna najprawdopodobniej została porwana. Przecież mógł wtedy iść z Nią, mógł się uprzeć i odprowadzić Ją do tej cholernej toalety. Na samą myśl co jego dziewczyna może teraz przeżywać poczuł ukłucie w żołądku. Zdawał sobie sprawę z tego kim jest Dan.
Musiał wziąść się w garść! Musiał ratować Candelarię!
Wstał i wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami.
Dochodząc do samochodów usłyszał rozmowę swoich przyjaciół.
-Nic nie rozumiem! Kim jest ten Dan i czego do cholery chce od Candelarii?!-powiedział Ruggero
-Ja też nic z tego nie rozumiem. To był ten sam kolo co na jej urodzinach.
Facundo pojawił się obok Nich. Nie musiał nic mówić, wszyscy wyczytali z jego twarzy to co mieli wiedzieć.
-Płakałeś.-zauważył Cody.-Nie mam jej tam prawda? Nie pozwolę żeby on znowu ją skrzywdził. Nie pozwolę na to!-uniósł się.
Lodo zaczęla płakać i przytuliła się do Codiego, który był najbliżej niej.
-Jedziemy na policję-stwierdził brat Cande i delikatnie odsunął Włoszkę od siebie.-znajdziemy ją-przemówił patrząc jej prosto w oczy.
-Zaraz, zaraz czy o czymś nie zapomnieliście? Może nam łaskawie wytłumaczycie o co tu chodzi?-zapytała zdenerwowana Mechi.
-Teraz nie mamy czasu. Cande żłożyła na policję to co stało się wtedy?-zapytał Facundo, gdy wszyscy wsiedli do samochodu.
Cody zaprzeczył ruchem głowy.
-Wyjechaliśmy, Candusia chciała o tym zapomnieć. Nie chciała przechodzić przez te wszystkie zeznania. Po za tym Dan jest bogaty, może załatwić wszystko.
Candelaria wolała odpuścić.
-Myślisz, że uwierzą?-zapytała Lodo
-Nie wiem, ale zrobię wszystko żeby zaczęli jej szukać. Nie pozwolę jej już skrzywdzić. Za dużo przeszła.
Resztę drogi przebyli w milczeniu. Gdy dojechali na miejsce dojechały dwa samochody.
-Zamierzasz im powiedzieć?-zapytała Codiego Lodovica patrząc na swoich przyjaciół
Chłopak westchnął. Pokiwał zdecydowanie głową.
-Cande może Ci tego nie wybaczyć-szepnął Facundo
-O ile wogóle do nas jeszcze wróci.
-O co chodzi? Chcemy wiedzieć!-Ruggero się zdenerwował.
-Najpierw musimy zawiadomić policję.
Przybyłam! I w końcu napisałam ten rozdział, wiem troche mi to zajęło. Wiem jest beznadziejny, no trudno! Chyba się już przyzwyczailiście co? Czy Wy też czujecie szkołę? Mnie to już zaczyna przerażać, szkoła, wszędzie szkoła. Wizja trzeciej klasy mnie dobija, Ola rozumiesz mnie? Dobra kij z tym.
Do następnego.
Zabrali dziewczynę i wyszli tylnym wejściem.
Po czym wsadzili wyrywającą się Candelarię do czarnego samochodu i odjechali z piskiem opon.
-No to Candelario czeka nas niezła przygoda.
-Co ona tyle tam robi-zapytał Cody.
-Nie mam pojęcia.
Zobaczyli jak jakiś czrny samochód odjeżdża z parkingu.
Cody otworzył szeroko oczy znał ten samochód widział go w urodziny jego siostry.
-Facundo, idź sprawdzić czy Cande jest w łazience. To samochód Dana.
Chłopak szybko pobiegł w stronę łazienki, jakby to im szybciej tam dobiegnie miało zmienić bieg wydarzeń.
-Myślisz, że...-Lodovica się zawachała.
-Tak, właśnie tak myślę.
Facundo wbiegł do łazienki.
-Candelaria!-głucha cisza. -Cande!
Zaczął otwierać wszystkie drzwi po kolei niestety nikogo tam nie było.
Stacja benzynowa o tak późnej godzinie była pusta.
Na podłodze zobaczył krew, nie wytrzymał. Do jego oczu napłyneły łzy.
Usiadł w kącie i zacząk głośno płakać. Nie wstydził się łez. Teraz go to nawet nie obeszło. Obwiniał się za to, że Jego dziewczyna najprawdopodobniej została porwana. Przecież mógł wtedy iść z Nią, mógł się uprzeć i odprowadzić Ją do tej cholernej toalety. Na samą myśl co jego dziewczyna może teraz przeżywać poczuł ukłucie w żołądku. Zdawał sobie sprawę z tego kim jest Dan.
Musiał wziąść się w garść! Musiał ratować Candelarię!
Wstał i wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami.
Dochodząc do samochodów usłyszał rozmowę swoich przyjaciół.
-Nic nie rozumiem! Kim jest ten Dan i czego do cholery chce od Candelarii?!-powiedział Ruggero
-Ja też nic z tego nie rozumiem. To był ten sam kolo co na jej urodzinach.
Facundo pojawił się obok Nich. Nie musiał nic mówić, wszyscy wyczytali z jego twarzy to co mieli wiedzieć.
-Płakałeś.-zauważył Cody.-Nie mam jej tam prawda? Nie pozwolę żeby on znowu ją skrzywdził. Nie pozwolę na to!-uniósł się.
Lodo zaczęla płakać i przytuliła się do Codiego, który był najbliżej niej.
-Jedziemy na policję-stwierdził brat Cande i delikatnie odsunął Włoszkę od siebie.-znajdziemy ją-przemówił patrząc jej prosto w oczy.
-Zaraz, zaraz czy o czymś nie zapomnieliście? Może nam łaskawie wytłumaczycie o co tu chodzi?-zapytała zdenerwowana Mechi.
-Teraz nie mamy czasu. Cande żłożyła na policję to co stało się wtedy?-zapytał Facundo, gdy wszyscy wsiedli do samochodu.
Cody zaprzeczył ruchem głowy.
-Wyjechaliśmy, Candusia chciała o tym zapomnieć. Nie chciała przechodzić przez te wszystkie zeznania. Po za tym Dan jest bogaty, może załatwić wszystko.
Candelaria wolała odpuścić.
-Myślisz, że uwierzą?-zapytała Lodo
-Nie wiem, ale zrobię wszystko żeby zaczęli jej szukać. Nie pozwolę jej już skrzywdzić. Za dużo przeszła.
Resztę drogi przebyli w milczeniu. Gdy dojechali na miejsce dojechały dwa samochody.
-Zamierzasz im powiedzieć?-zapytała Codiego Lodovica patrząc na swoich przyjaciół
Chłopak westchnął. Pokiwał zdecydowanie głową.
-Cande może Ci tego nie wybaczyć-szepnął Facundo
-O ile wogóle do nas jeszcze wróci.
-O co chodzi? Chcemy wiedzieć!-Ruggero się zdenerwował.
-Najpierw musimy zawiadomić policję.
Przybyłam! I w końcu napisałam ten rozdział, wiem troche mi to zajęło. Wiem jest beznadziejny, no trudno! Chyba się już przyzwyczailiście co? Czy Wy też czujecie szkołę? Mnie to już zaczyna przerażać, szkoła, wszędzie szkoła. Wizja trzeciej klasy mnie dobija, Ola rozumiesz mnie? Dobra kij z tym.
Do następnego.
super nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńONI MUSZĄ URATOWAĆ CANDE!!!!!!!!!!!
Pisz szybko kolejny rozdział puki są jeszcze wakacje !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ,oni muszą ją uratować !
Facu ratuj Cande! Ratuj Cande. Będę należeć do brygady poszukiwawczej. Skąd ty czerpiesz takie pomysły? Jesteś geniuszem literackim. Napiszesz książkę, która będzie betselerem. Sama ją kupię i napisze pochlebną recenzję. Powiesz gdy napiszesz książkę oraz następny rozdział prawda siostra xD
OdpowiedzUsuńRatować Candusie <3 Zgadzam się Justyna , ona pewnie dostanie kiedyś nagrodę nobla w literaturze :)XD
OdpowiedzUsuńa TAK OGUŁEM SUPER ROZDZIAŁEK <3 I PISZ KSIĄŻKE <3
Beznadziejny?! Beznadziejny?!
OdpowiedzUsuńŻartujesz Sobie, tak?
Rozdział jest cudowny! Tyle emocji!
Porwana Candelaria. ach, niech ją uratują!
Czekam na nexta c;
Jezu;oo
OdpowiedzUsuńJak to czytałam to mi tak serce biło. Po prostu się cała trzęsłam.
Chyba rozumiesz o co mi chodzi, prawda? Nie ważne.
Mam tylko nadzieje, że daleko z tym nie zajdą te lamusy.
Chłopaki ratujcie Cande:P Co nie że im się uda?
Może nie teraz, może nie później, może za rok, nw
ale wiem, że im się uda<3
No z Ciebie to maruda no ja nie wiem jak tak można.
Masz tyle czytelników i jakbyś pisała beznadzieja
to nikt by nie czytał.
Mam nadzieje, że szybko dodasz next i że chłopaki będą
działać.!♥
Jak złapie Cię wena nie marnuj czasu, tylko siadaj na
blogger i zacznij pisać nexta. No ja mam nadzieje, że zaraz
się za to weźmiesz, bo z tego co zauważyłam, to Ty masz
wenę cały czas.
To ja sb czekam na next:)
O Boziu a ta szkoła to jakaś nienormalna -.-
Dopiero, co zaczęły się wakacje, a już trzeba kupować książki,
zeszyty itd, no! ;/
Szczerze mówiąc to to tylko jedna zaleta, że masz nowe rzeczy.
Ale nie ważne, zeszłam z tematu.
Czekam na next.
Debil,
Natalia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń