-To tutaj-stwierdził, weszli do środka, to prawda. Był tam ten przeklęty człowiek siedział na kanapie, gdy usłyszał ich kroki odwrócił się w ich stronę.
Cody nie wytrzymując podbiegł do niego, złapał go za ramiona i przycisnął do ściany.
-Gdzie, ona jest?!-uderzył go z całej siły w brzuch.
-Puść mnie!
Diego wbiegł po schodach do góry, Lodovica z Facundem poszli w przeciwną stronę.
-Nigdy jej nie znajdziesz. Ona jest moja! Tylko moja! I tak nie będzie już szczęśliwa.
Cody uderzył go w twarz, Dan walnął głową o ścianę i stracił przytomność. Cody go zostawił pobiegł do piwnicy. Zobaczył ją, leżała skulona w kącie, była nieprzytomna. Podbiegł do niej.
-Teraz będzie już wszystko dobrze, słyszysz. Candusia, kochanie obudź się, proszę.-szeptał siostrze do ucha. Gładził ją po włosach. Wziął ją na ręcę. Teraz była już bepieczna.
-Znalazłem ją!-krzyknął.
-Policja już jedzie-stwierdził Diego.
Facundo podszedł do przyjaciela, pogładził dziewczynę po głowie.
-A jeżeli to nie jest koniec?-zapytał patrząc czule na Candelarię
-Nie rozumiem-stwierdził Cody.
-Jeżeli to nie koniec koszmaru?...-popatrzył przed siebie.-...A jeżeli to dopiero początek?
-Przynajmniej jakiś początek.
-Karetka jest w drodze.-stwierdziła Włoszka.-Patrz co znalazłam na biurku.-podała Facundowi zeszyt.
-Myślisz, że...?
Pokiwała głową, po chwili usłyszeli dźwięk syren.
Lekarz wyszedł z jej sali, miał smutną minę, można było zobaczyć na niej uczucia.
Cody, podszedł do niego.
-Co jej jest? Doktorze, wszystko w pożądku?
Zaprzeczył ruchgem głowy.
-Dziewczyna jest bardzo mocno pobita, odwodniona i...
-Zgwałcona-dokończył Cody.
Pokiwał głową ze współczuciem
-Na, prawdę mi przykro. Znajdzićie tego kto jej to zrobił.
Odszedł.
-Doktorze?
-Tak?
-Możemy zabrać ją do domu?-pomyślał chwilę. Wahał się.
-Tak, myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie.
Cody wszedł do sali, gdy zobaczył swoją siostrę miał ochotę po prostu z tamtąd wyjść. Nie mógł patrzeć na jej cierpienie.
Spojrzała na niego, tymi swoimi brązowymi oczymi. Nie umiał w nie patrzeć, nie teraz.
Nie wytrzymał podbiegł do niej i mocno przytulił z jego oczu popłyneły łzy.
Odsuneła się, nie chciała jego dotyku, nie chciała bliskości.
-Cande...-nic nie powiedziała odwróciła wzrok, pusto patrząc w okno.
Lodovica weszła do sali, położyła dłoń na jego ramieniu.
-Zostaw nas.-poprosiła.
Otarł łzy i odszedł, nie on nie chciał znowu tego przeżywać.
Włoszka usiadła na skraju jej łóżka.
-Cande, wszystko będzie dobrze, nie zostaniesz sama. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale wiedz, że my zawsze będziemy obok Ciebie.
Dziewczyna popatrzyła na nią, po policzku spłyneła jej łza.
A ona miała wrażenie, że na chwilę nawiązała z nią kontakt, a jej oczy znowu były takie jak wtedy.
Niestety, po chwili to się zmieniło, Ledwie mrugneła, a w jej oczach znowu panowała pustka i ból.
Tak, wiem zawiodłam.
Napisałam beznadziejnie i jestem spóźnina. Ale już nie zanudzam.
Dzisiaj nie mam nic na Swoją obronę.
Nie mow tak jest to rozdzial sweetasny!!! I tyle super czekam ¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡papatkki¡¡¡¡¡¡¡
OdpowiedzUsuńWrócę, jak będę miała czas, wenę, humor itd.
OdpowiedzUsuńSzybko wróciłam! Dlaczego? Bo przeczytałam sobie twój rozdział i zdałam sobie sprawę, że nie mogę tego ominąć wielkim hukiem. Świetny rozdział, dobrze, że odnaleźli Cande itd. Muszę to kończyć, bo jak mam pisać takie smutasy, to cześć...
UsuńCzekam na next.
Natalia.
Prosze wejdzcie na ten blog http://candeifacupl.blogspot.com/?m=1 Prosze!<3
OdpowiedzUsuńWejdziesz i ocenisz? http://fedemila-always-and-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCiekawe opowiadanie, będę czytać :)
OdpowiedzUsuńChce czytać dalej, a tu koniec xd
Dziś krótko ;)
Ala.
czekam na nexta
OdpowiedzUsuń