czwartek, 28 sierpnia 2014

31. Narastający koszmar

              Obudziła się w ciemnym, szarym pokoju. Usiadła na podłodze i dotkneła swojego czoła wyczuła ranę i sykneła lekko, bardzo ją to zabolało.
Usłyszała jak drzwi się otwierają, wystraszyła się posuneła do samej ściany.
Do pokoju wszedł Dan, zamkneła oczy.
-Witaj, już się obudziłaś?-zapytał podchodząc do niej na niebazpieczną odległość.
Pocałował ją w szyje, potem w policzek, a potem w usta.
W jej oczach zebrały się łzy, po chwili spłyneły one po policzkach. Nie wytrzymała, odepchneła go z wielką siłą. Upadł na ziemię. Wściekł się, uderzył ją w twarz.
-Gdy ostatnio się widzieliśmy, nie byłaś taka ostra.
Podciągnął ją za włosy do góry i uderzył jeszcze raz. Upadła na ziemię.
Wiedziała co chce zrobić. Dobrze wiedziała co ją teraz czeka.
     
      Wściekły wyszedł z komisariatu, obrócił się przotem do ściany budynku i uderzył w nią mocno ręką.
Lodovica, podbiegła do Niego i mocno się do niego przytuliła. Rozpłakała się. Bała się o swoją przyjaciółkę, Cody pocałował ją lekko w głowę. Ona dawała mu siłę.
-Co teraz robimy?-zrospaczony  Facundo.
-Skoro policja nie chce jej szukać, sami to zrobimy. A potem wsadzimy tego skurisyna do pudła.-wysyczał Cody.
-Jak myślisz gdzie On ją zabrał?-zapytała Włoszka.
-Nie mam pojęcia. Jedźmy do domu i ustalmy gdzie mogą być.
-Dobra, ale pośpieszmy się. On może...-nie dokończył, nie potrafił.
Wsiedli szybko do samochodu i odjechali.
Gdy byli na miejscu. Zapalili wszystkie światła i usiedli przy stole.
-Opowiedzcie nam o co w ogóle chodzi.-poprosił Jorge.
-Kochamy Cande, to nasza przyjaciółka.
-Dobrze-zgodził się Cody.
Wiedział, że jego siostra im ufa z resztą sam ufał tym ludziom.
Juź otwierał usta, żeby coś powiedzieć, kiedy do domu wparował Diego.
-Stary! Co ty tu robisz?-zapytał Ruggero.
-Mechi po mnie dzwoniła, nie ważne- machnął ręką-Co z Cande?-zapytał zdejmując bluzę i siadając obok Nicolasa.
-Cande została porwana.-wytłumaczył-I Cody właśnie, miał nam wytłumaczyć o co chodzi.
-Za pewne zauważyliście wszyscy, że Candelaria od początku była inna.-
Pokiwali  zdecydowanie głową.-Udawała chłopaka, nie ubierała sukienek, udawała twardą... w rzeczywistości taka nie była. Widzieliście kiedyś jak moja siostra płacze?
Nie widzieliście. Prawda?-westchnął ciężko, za chwilę wyjawi największy sekret  swojej Candusi.- Ona miała bardzo trudną przeszłość. Jej mama zmarła gdy Cande była jeszcze mała, zostałem z nią tylko ja i ojciec, no właśnie ojciec. Po śmierci mamy, ojciec zaczął nas bić, znęcał się nad nami, aż któregoś dnia przyprowadził do nas takiego faceta, oświadczył iż to nowy chłopak Candelarii.  Zatkało nas. Jednak wydawało mi się, że z czasem Cande się w nim zakochała, byłem idiotą, ona nie kochała Dana, ona kochała jego kumpla, kochała kuzyna Facunda. Kochała Jacka, a on nie zasłużył na jej miłość. Okazało się, że sprawdzał wierność Candusi. A ona się zakochała i srogo za to zapłaciła.Na jakiejś imprezie Jack mu powiedział, Dan bardzo się wściekł i...-przerwał, zamknął oczyw których powoli zaczeły pojawiać się łzy. Wszyscy  z zapartym tchem
go słucha-i zgwałcił Candelarię.-wyszeptał, otwierając oczy, które całkowicie się znieniły. Po jakimś czasie okazało się, że Cande jest w ciąży. Zabrałem ją, daleko od tego świata. Tylko, potem wydarzyło się coś jeszcze gorszego mój siostrzeniec zmarł. Miał wypadek i zginął. Teraz znacie już całą prawdę. Wiecie co Cande ukrywała przez cały czas.
Nikt się nie odedzwał, wszyscy milczeli. Nie wiedzieli co powiedzieć, nie po czymś takim. Nikt nie spodziewał się takiej informacji.

               Kolejny raz rzucił ją na ziemię, była już ledwo przytomna. Sprzeciwiała mu się, jak tylko mogła, niestety wraz ze swoimi kolegami, okazał się silniejszy. Gdy dziewczyna nie miała już szans kazał im opuścić pokój.
-No malutka, teraz jesteśmy sami.-powiedział klękając na ziemię i przysuwając się do niej. Zamkneła oczy i próbowała się od niego otsunąć. Niestety wszelkie próby spełzły na niczym. Dan naparł na jej ciało. Pocałował ją zabarczo, ściągnął siłą z niej koszulkę, cicho załkała, nie chciała by to zrobił, nie chciała znowu cierpieć.
Uśmiechnął się szeroko, wyglądał okropnie.
-Jesteś taka seksowna.-szepnął jej na ucho. Pociągnął za włosy i namiętnie pocałował.
Resztkiem sił odciągneła go od siebie z głośnym krzykiem, zalała się łzami.
-Mmmm kocie
 Przysunął się do niej, patrzyła na niego, był nieobliczalny. Znowu ją to czekało.
Znowu czeka ją to samo. Tylko czy tym razem, również się z tego podniesie?





       Elo, melo!
Ale, długo musiałyście czekać, na ten rozdział. Ale tym razem mam usprawiedliwienie. Otóż byłam w szpitalu, sama nie wiem po co, skoro i tak mnie nie wyleczyli i nawet nie powiedzieli co mi jest xD. A teraz też leże w łóżku z gorączką, no już nie mówie jak się czuje, bo mnie Justi i Pati zaś opierdzielą, za to, że o siebie nie dbam itede.
Co do rozdziału to... o maj gasz jakie to beznadziejne xD. Dno kompletne, normalnie chodząca masakra! Taka dramaturgia i w ogóle, ale tak ma na razie być. Jeszcze pare rozdziałów, epilog i koniec. I tak macie mnie już dość, prawda? Prawda!
O ludzie! W poniedziałek do szkoły! Nie, no nie! Ja nie chce! Teraz to będę kuła na maxa xD. No ratunku! Ja nie chce tam wracać! Jeden plus. Odzyskam komputer o tak! W końcu! 
Boże, jak ja dużo gadam xD.
Tak, czy siak. Bardzo Was kocham.
I życzę powodzenia w nowym roku szkolnym! 
Bay.

sobota, 9 sierpnia 2014

30. Głucha cisza

Z zaciśniętymi powiekami obróciła się na pięcie w Jego stronę.
-Otwórz oczy kocie.-głośno wciągneła powietrze i otworzyła oczy.
Ukazał się jej oczom, nic się nie zmienił. 
-Czego chcesz?-zmusiła się do odedzwania do tego typu.
-Jak to czego? Ciebie.-zbliżył się do Niej, a ona odsuneła się i oparła o ścianę.
Bała się, cholernie się bała, ale nie chciała mu tego pokazać. Zamierzała z tym skończyć raz na zawsze
-Nie dotykaj mnie.-popchneła go tak mocno, że uderzył w ścianę.
Skierowała się do wyjścia.
-Chłopaki!-zawołał Dan, a do łazienki wszedło dwóch tęgich mężczyzn, którzy złapali dziewczyne za ramiona i przytrzymali przy ścianie. Zamkneła oczy.
Dan podszedł do dziewczyny i pocałował ją delikatnie w policzek. Drgneła, wszystko wróciło. Poczuła jak do Jej oczu napłyneły łzy.  Postanowiła się opanować. Zacisneła mocno zęby, wyrwała rękę z uścisku i z całej siły uderzyła Dana w twarz. Chłopak
pod wpływem uderzenia upadł na ziemię a z jego nosa pociekła krew, którą oterł rękawem bluzy.
-Zmieniłaś się. Lubię takie ostre laski.-podniósł się z ziemi i znowu do Niej podszedł.
Złapał ją za podbródek, a ta wyrwała się z Niego.
-Zabieramy ją.-stwierdził.-Zobaczcie tylko czy Jej przyjeciele gdzieś tam nie są.
Dan wyciągnął z torby taśmę klejącą i odkleił kawałek, który nakleił na ustach Rudej.
Ona wiedziała, że zaczyna się dla Niej kolejny koszmar. Nie przypuszczała jednak, że z tego może się już nie podnieść. 
Jeden z mężczyzn puścił Candelarię i wyszedł sprawdzić czy nikt nie stoi na drodzę.
Na drodze nikogo nie napotkał.
-Czysto-powiedział.
Zabrali dziewczynę i wyszli tylnym wejściem.
Po czym wsadzili wyrywającą się Candelarię do czarnego samochodu i odjechali  z piskiem opon.
-No to Candelario czeka nas niezła przygoda.

-Co ona tyle tam robi-zapytał Cody.
-Nie mam pojęcia.
Zobaczyli jak jakiś czrny samochód odjeżdża z parkingu.
Cody otworzył szeroko oczy znał ten samochód widział go w urodziny jego siostry.
-Facundo, idź sprawdzić czy Cande jest w łazience. To samochód Dana.
Chłopak szybko pobiegł w stronę łazienki, jakby to im szybciej tam dobiegnie miało zmienić bieg wydarzeń.
-Myślisz, że...-Lodovica się zawachała.
-Tak, właśnie tak myślę.
Facundo wbiegł do łazienki.
-Candelaria!-głucha cisza. -Cande!
Zaczął otwierać wszystkie drzwi po kolei niestety nikogo tam nie było.
Stacja benzynowa o tak późnej godzinie była pusta.
Na podłodze zobaczył krew, nie wytrzymał. Do jego oczu napłyneły łzy.
Usiadł w kącie i zacząk głośno płakać. Nie wstydził się łez. Teraz go to nawet nie obeszło. Obwiniał się za to, że Jego dziewczyna najprawdopodobniej została porwana. Przecież mógł wtedy iść z Nią, mógł się uprzeć i odprowadzić Ją do tej cholernej toalety. Na samą myśl co jego dziewczyna może teraz przeżywać poczuł ukłucie w żołądku. Zdawał sobie sprawę z tego kim jest Dan.
Musiał wziąść się w garść! Musiał ratować Candelarię!
Wstał i wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami.
Dochodząc do samochodów usłyszał rozmowę swoich przyjaciół.
-Nic nie rozumiem! Kim jest ten Dan i czego do cholery chce od Candelarii?!-powiedział Ruggero
-Ja też nic z tego nie rozumiem. To był ten sam kolo co na jej urodzinach.
Facundo pojawił się obok Nich. Nie musiał nic mówić, wszyscy wyczytali z jego twarzy to co mieli wiedzieć.
-Płakałeś.-zauważył Cody.-Nie mam jej tam prawda? Nie pozwolę żeby on znowu ją skrzywdził. Nie pozwolę na to!-uniósł się.
Lodo zaczęla płakać i przytuliła się do Codiego, który był najbliżej niej.
-Jedziemy na policję-stwierdził brat Cande i delikatnie odsunął Włoszkę od siebie.-znajdziemy ją-przemówił patrząc jej prosto w oczy.
-Zaraz, zaraz czy o czymś nie zapomnieliście? Może nam łaskawie wytłumaczycie o co tu chodzi?-zapytała zdenerwowana Mechi.
-Teraz nie mamy czasu. Cande żłożyła na policję to co stało się wtedy?-zapytał Facundo, gdy wszyscy wsiedli do samochodu.
Cody zaprzeczył ruchem głowy.
-Wyjechaliśmy, Candusia chciała o tym zapomnieć. Nie chciała przechodzić przez te wszystkie zeznania. Po za tym Dan jest bogaty, może załatwić wszystko.
Candelaria wolała odpuścić.
-Myślisz, że uwierzą?-zapytała Lodo
-Nie wiem, ale zrobię wszystko żeby zaczęli jej szukać. Nie pozwolę jej już skrzywdzić. Za dużo przeszła.
Resztę drogi przebyli w milczeniu. Gdy dojechali na miejsce dojechały dwa samochody.
-Zamierzasz im powiedzieć?-zapytała Codiego Lodovica patrząc na swoich przyjaciół
Chłopak westchnął. Pokiwał zdecydowanie głową.
-Cande może Ci tego nie wybaczyć-szepnął Facundo
-O ile wogóle do nas jeszcze wróci.
-O co chodzi? Chcemy wiedzieć!-Ruggero się zdenerwował.
-Najpierw musimy zawiadomić policję.


Przybyłam! I w końcu napisałam ten rozdział, wiem troche mi to zajęło. Wiem jest beznadziejny, no trudno! Chyba się już przyzwyczailiście co? Czy Wy też czujecie szkołę? Mnie to już zaczyna przerażać, szkoła, wszędzie szkoła. Wizja trzeciej klasy mnie dobija, Ola rozumiesz mnie? Dobra kij z tym.
Do następnego.